W kinie...

niedziela, 7 marca 2010

Niedziela rano, Michał zbiera swoje manatki, ja szybko szykuję Julcia bo przecież idziemy do kina! Julcio jeszcze nie bardzo wie o co chodzi... tylko z opowiadań ma wyobrażenie że będzie tam duży telewizor...

Nelinka jest jeszcze za mała, zostaje więc z ciocią Olą i dziadkiem Marcinem w domu.

Wybieramy się na Alvin i wiewiórki 2 - Ponoć fajna bajka...
Przed wejściem do sali Julian siam kupuje dla nas pepsi i popkoln... siam daje pani pieniążki i dumnie odbiera pożywienie :)

Wchodzimy do sali - Julian znowu siam pokazuje bilety, wchodzi po schodach i rozgląda się z zaciekawnieniem po całej sali - gdzie ten telewizol o którym opowiadała mu mama... nigdzie go nie widać. Światło jeszcze się świeci, zasiadamy w swoich fotelikach... ja dopiero teraz zaczynam żałować że nie wzięłam aparatu...tak chciałabym uwiecznić jego minę... ale - mam przecież komórkę!

Pstrykamy pamiątkową fotkę... tak na szybko póki jeszcze coś widać i bajka się nie zaczęła...
Julian ucieszony - wreszcie dostał wielki kubek pepsi... :)
A mama - jeszcze bardziej ucieszona - ma pudło słonego pysznego popcornu! :)
Światło gaśnie... włączają się światełka na stopniach od schodów - Julian jest w wielkim szoku... otwiera wielkie oczy i patrzy jak włączają telewizor... cały czas zaciskając kubas pepsi w rączce :)

Po chwili mały rozluźnia się i zaczyna gadać, opowiadać jak wielki, wielki jest ten telewizol gestykulując przy tym niesamowicie... :)

Bajka była naprawdę fajna, wiewiórki śpiewały, tańczyły a Julcio razem z nimi... :)
Polecamy - jeśli macie takiego bajkowego fana- Juliana zabierzcie go do kina - wrażenia niezapomniane!

Ddoam tylko że dziś rano Julian obudził się i mówi "mama, chcem do kina..." więc chyba i jemu wyprawa się podobała skoro chce tam wracać... :)

1 komentarze:

K pisze...

EKSTRA!!! ale przeżycie! aż ja poczułam dreszczyk emocji:)