Dziękuję...

sobota, 7 lutego 2009

Mamusiu, chciałabym Ci podziękować za to że dziś zamontowałaś mi takie cudowne światełko – w moim domku od razu zapanował miły półmrok.... zrobiło się tak ciepło i przyjemnie :) Nazwałaś go dziś Słońcem... nie gaś go proszę... :)

Od razu widać po Tobie Mamo że Tobie też się podoba to światełko tak jak mi... a może raczej powinnam powiedzieć na odwrót - mi tak jak Tobie! Miałaś taki dobry humorek... chciałabym żeby tak było co dzień! Wtedy ja jestem spokojna i zadowolona z tego że Ty jesteś taka spokojna i zadowolona... mogę odpoczywać nie martwiąc się o nic!

Dziękuję Ci również za ten wspaniały spacer razem z Babcią Julem i Ciocią Kasią... Uwielbiam jak tak długo i spokojnie mnie bujasz... jak filtrujesz dla mnie takie rześkie i czyste powietrze... dodaje mi ono energii do dalszych ćwiczeń – bo wiesz Mamo każdego dnia ćwiczę coraz więcej...

Dziękuję Ci mamo za to że jesteś... że daliście mi z Tatem takie wspaniałe życie, że mam takiego kochanego Brata, że...

Dziękuję za wszystko...Jestem najszcześliwszym człowiekiem na świecie!!!!

Czyżby to już półmetek??!!!!

piątek, 6 lutego 2009

Wstaje rano, myślę, liczę i wiecie co – wydaje mi się że dziś właśnie jestem równiutko w połowie mojego Wewnętrznego życia...paseczek odliczający mój wiek wybija 20 tc... Rany – jak to szybko zleciało... przyzwyczaiłam się już do mojego mieszkanka i mimo iż robi się tu coraz ciaśniej to jest mi dobrze... wiem wiem, nie mogę tu żyć w nieskończonosć, mój czas ucieka więc nie ma na co czekać – Zróbmy więc dziś imprezkę :) potancuję troszkę żeby obudzić Mamę, może zjemy z tej okazji coś słodkiego?

Tylko brakuje mi muzyki... ale to nic – potupię sobie w rytm :)

O słyszę coś – Julek chyba mnie usłyszał, obudził się i puszcza naszą pozytywkę... więc potańczmy Brejdak razem - Raz dwa trzy, tup tup łup... obrót przekręt, nogi w górę... skok skok i już robię swoją ulubioną figurę!

I tak dziś cały dzień – balowałam i razem z Julkiem się śmiałam... :) Brejdak dziś miał świetny nastrój... Mama mówiła coś że obudził się na budyniu :) (co by to nie znaczyło...) a najwięcej radości Młody miał z naszego meczu – ja z Mamą kontra Julo... piłka śmigała po całym pokoju!!!

Mamo, nie chcę Cię martwić ale chyba musisz poćwiczyć... jeden meczyk a Ty masz już zadyszkę? :)

Trampolina :)

Hop hop skaczę tu skaczę tam... Świetna zabawa – mówię Wam!

Mam radochę że hej – Mama usypia właśnie Jula a dla mnie znowu miała mały prezent – dostałam trampolinę – mam tuż pod moimi stopami taki wielki balonik napełniony płynem żeby się lepiej po nim skakało... więc skaczę – do góry hoppp! Hoppp! I malutki Koppp dla Mamy :)

Dzięki Mamusiu za świetną zabawę, wiesz tylko nie rozumiem dlaczego ty nie możesz uleżeć spokojnie tylko się tak wiercisz... no przestań – przeszkadzasz mi! Nie moge wysoko skakać i obijam się o jakieś wystające kości... Nie przekręcaj się... no nie! Wstajesz?

Czemu tak szybko biegniesz mrucząc coś pod nosem.... co Ty mówisz? Że nie wytrzymasz?
Ale czego nie wytrzymasz – bo naprawdę nie rozumiem...

O rety – trampolina mi się z tego wszystkiego znów popsuła... ktoś spuścił wodę... a Ty Mamo pod nosem znowu coś mruczysz że nareszcie mogłaś skorzystać z toalety.... Dla mnie to wszystko jest niejasne i niezrozumiałe... ale to nic -poczekam, zauważyłam że z czasem znowu woda się uzbiera...

Wiesz, powiem ci tylko jedno - Kto daje i zabiera... ej – szkoda gadać! Idę spowrotem spać... :)

Całusowe różności i inne czułości...

Śpię sobie w najlepsze gdy nagle... coś mnie budzi – jakiś dziwny warkot dochodzi do moich uszu... nie znam jeszcze tego odgłosu. I do tego wszystkiego zaczyna mi dziwnie drżeć moje mieszkanko... co się dzieje...?
Uf – ustało, uspokoiło się... słyszę śmiech Brejdaka - więc skoro On się śmieje i Mama się śmieje to znaczy że wszystko jest w porządku...
Nagle – o rany – znowu to samo, sytuacja i dźwięk się powtarzają... Mama woła Tatę i śmieją się już we trójkę, tylko mi nie jest do śmiechu bo nie wiem co się dzieje... muszę znowu Cię Mamo skopać z całych sił i wykrzyczeć najgłośniej jak umiem: Halo, Czy ktoś mi może powiedzieć co robicie? co się dzieje? Czego się śmiejecie?

Nagle słyszę głos Mamy jak tłumaczy mi po cichu że to Julo puszcza do mnie buzią bączki... nabiera powietrza, przykłada swoje usteczka do Mamy brzucha i robi takie śmieszne prrrrr prrrrrr...
Ponoć kiedyś Pradziadek Stefcio uwielbiał robić tak Mamie, to pewnie po nim Julo odziedziczył takie zdolności :)

Halo Brejdak – obudź się!!!! Ej Mamo – tak być nie może...

Jest dość ciemno w moim mieszkanku – ledwo dochodzi światło nocnej żarówki z sypialni Rodziców... Wszyscy śpią a ja się kręcę... No ale co mi się dziwicie, jak ja mam spać w takich warunkach - Julo wepchał piętę w moje mieszkanie aż Mama podskoczyła, po czym przekręciła się tak że całkowicie zgniotła moją przestrzeń... jeszcze jej noga wepchała się pod jej brzuch – o rany i uciska na moje plecy...
Mamo!!!! Wstawaj, przesuń się trochę.... Nie wyśpię się w takiej pozycji... Nie mam wyjścia – muszę Cię Mamo obudzić tak silnym kuksańcem żebyś wiedziała że mi niewygodnie.... Raz dwa trzy..... trach!

No, obudziła się... nareszcie powietrze znowu zaczęło normalnie do mnie docierać i odzyskałem swoje mieszkanie – znowu mam swoje miejsce :)

Wynagrodzę Ci to rozbudzenie Mamusiu – wypycham się na całego żebyś mogła mnie doskonale poczuć... O właśnie tak ... Czuję Twoją cieplutką dłoń... Uwielbiam jak do mnie tak cichutko mówisz głaszcząc mnie przy tym – Mamo wiesz, lubię takie poranki, gdy jesteśmy wypoczęci, wyspani i chętni do zabawy – bo jesteś chętna do porannych igraszek tak jak ja nie? Popukajmy do siebie po cichutku żeby Jula nie obudzić... :)

A ja rosnę i rosnę... :)


Popatrzcie jak rośnie razem ze mną moje mieszkanko... Tak słodko się zaokrągla... No i nogami wypchałam już dawno pępek Mamie żeby mój Brejdak mógł do mnie „dzwonić” jak czeogś będzie chciał a ja akurat bedę odpoczywała...

Widzicie jaki jest już wystający... :)

Julo: Dryń dryń... wciska paluszek z całej siły...
Ja: słyszę Cię Juleczku... Kopppp :)