Kolej na zmiany...

wtorek, 7 lutego 2012

Dawno nas tu nie było, oj dawno...

Tyle w naszym życiu się zmieniło - dzieciaki dorośleją, stają się coraz bardziej samodzielne i potrzebują coraz więcej przestrzeni - nadszedł więc czas na powiększenie naszego miejsca codziennego bytowania :) i to zajęcie zajmowało mi ostatnio najwięcej czasu...

Bo wiecie, to wcale nie jest takie proste - niby jest tyle rzeczy w sklepach, ale wybrać coś dla siebie, jeszcze w odpowiedniej cenie - oj długo trzeba szukać. Małżonek czasami miał już serdecznie dość :)

Jakiś czas temu, jeszcze przed magicznymi świętami udało nam się...

I jesteśmy szczęśliwi, nawet można powiedzieć bardzo szczęśliwi... każdego dnia.

Ale to nie jest jedyny powód do szczęścia! Ba - to NIE jest najważniejszy powód...

W Sylewstra, tą magiczną noc nie wytrzymałam i sprawdziłam swoje podejrzenia...

Rano, gdy tylko się przebudziłam wiedziałam podświadomie że największy CUD zawita w naszym Szczęśliwym Domku... i zawita - tylko za dziewięć miesięcy!!!
A jak na razie zamieszkał w moim ciasnym mieszkanku które noszę ze sobą każdego dnia... :)

Na początku było troszkę zaskoczenia, choć nie powiem że nie mogliśmy się spodziewać... :)

A dziś... jestem najszczęśliwszą kobietą - która znowu czeka na ten magiczny moment pierwszego kopniaczka... czuję się niesamowicie podekscytowana, choć czuję też obawy... oby maleństwo rosło zdrowo, oby ciąża nie była skomplikowana -mimo iż od początku mamy diety cukrzycowe...
oby wszystko zakończyło się po naszej myśli...

Dzieci -na wieść o nowym rodzeństwie zareagowały tak jak mogłam sobie tylko wymarzyć... Julian - od początku, jako starszy dorosły brat i kochany syn - jest bardzo troskliwy, ciągle uważa żeby Nela nie przygniatała mi brzuszka, ciągle opowiada że tam rośnie dzidziuś i mamusia musi o niego dbać... przychodzi, przytula się i głaszcze brzuszek...
Nelcia też mówi że chce dzidziusia, choć myślę że ona jest troszkę nieświadoma tych zmian... jest przecież taka malutka :)