I jeszcze jedna nowinka...

wtorek, 31 marca 2009

Zapomniałam co chciałam Wam wszystkim ogłosić -Tratatatata... Mam gadającego Brata!!!!

Tak, dziś rano Tato poszedł do sklepu kupić nam coś pysznego do jedzonka na śniadanko... Kupił jakieś cebularze - podobno Julo za nimi przepada... Ja niestety nie miałam okazji ich spróbować bo po nich skacze nam cukier - więc Mama wolała nie ryzykować...

Ale wracając do tematu - Julek jak zobaczył cebularza to od razu krzyczał "am am am..." Tato dał mu kawałek i sięgnął po masło do lodówki... na to Julo: "daj... duzio... duzio..." :)
To było pierwszy raz jak Julek powiedział Rodzicom że lubi dużo masła... wcześniej pokazywał to po swojemu i oni i tak rozumieli... ale dziś - stanęli jak wryci i nagle zaczęli się śmiać i powtarzać - "pięknie Juleczku, powiedz tak jeszcze raz... ile chcesz masełka....?"

Ależ byli dumni i szczęśliwi... ciekawe czy moje mówienie też im sprawi tyle radości!

A jutro już tuż tuż....

Witajcie, jakoś nie możemy z Mamą spać... ja się wiercę z boku na bok, Mama jest nie lepsza - nawet nie próbowała się położyć bo i tak nie uśnie... za dużo mamy myśli w głowie.... plączą się z jednej półkuli na drugą zarówno u niej jak i u mnie :)

A wszystko przez to że jutro idziemy na wizytę do tego pana profesora - pamiętacie, już o nim wspominałam... no i jak to bywa Mama zaczęła rozmyślania - co to jutro się okaże z szyjką - czy jest taka jak była czy rozwarcie się powiększa, co u Malutkiej... czyli u mnie - jakiej jestem wielkości i czy jestem zdrowa...czy Mama nie robi mi krzywdy tym cukrem skaczącym... czy... i tak tysiące pytań i wątpliwości!

Ja próbuję Mamie powiedzieć że czuję się świetnie, że o to nie ma co się martwić... ale ona i tak mnie nie słucha... a może mnie nie rozumie... sama już nie wiem. Podpowiedzcie mi proszę - jak mogę jej przesłać wiadomość - taką żeby zrozumiała i wreszcie przestała się stresować...

Ja jestem grzeczna dziewczynka, jest mi tu dobrze - fakt troszkę ciasno ale przynajmniej ciepło i przyjemnie... i nigdzie mi się nie spieszy! Jeśli Mama mnie nie popędzi specjalnie to ja tu jeszcze posiedzę aż do tego planowego terminu porodu... o to że wcześniej wyjdę na serio nie macie co się martwić... wiem że po drugiej stronie brzucha czeka mnie wiele nowych wrażeń i doświadczeń... czasami mnie korci żeby wyjść wcześniej ale po chwili dociera do mnie jak rodzice by się tym zmartwili i już wiem że gra nie jest warta świeczki! Zostanę tu i koniec... dopóki Mama mnie nie poprosi żebym wyszła... Takie mam postanowienie! Więc głowa do góry i cieszmy się tym czasem który mamy tylko dla siebie Mamusiu...!

"Pohykuję" sobie troszkę...

niedziela, 29 marca 2009

Już od paru dni czasami łapie mnie coś dziwnego... cała aż skaczę - słychać tylko w równiutkich odstępach czasu takie hyk hyk... nie wiecie co to może być? Czy to jest normalne?

Niby mi to nie przeszkadza ale tak się zastanawiałam od czego to może się robić- i na prawdę nie mam pojęcia.... raz łapie mnie to rano, raz po południu a czasami wieczorem czy w nocy...więc pora dnia nie ma tu znaczenia...

Dzisiaj przekręciłam się troszkę i wypięłam żeby mama mnie lepiej poczuła - i wtedy znowu się zaczęło... Mama od razu położyła rękę na brzuchu i powiedziała tylko "o niunia ma czkawkę.." :)

No tak teraz już wiem... mam czkawkę - ale co to oznacza? Każdy ma czkawkę czy ja jestem wyjątkiem? bo chyba nie oznacza ona nic złego skoro mama się tym wcale nie zdenerwowała tylko się do siebie uśmiechnęła... To i ja się uśmiecham i "pohykam" sobie jeszcze troszkę :)

halooo mamy wieści!

Mam wiadomość dla Tych - którzy mieszkają daleko w świecie i z którymi nie mamy codziennego kontaktu - nie martwcie się już o nas... - Mama unormowała cukier!!!! :)

Tak tak!!! Unormowała go tak że już nie przekracza nam 140... :) No ale zacznijmy od początku...

W poniedziałek byłyśmy na przeszkoleniu u pani diabetyk -bardzo fajna i rozsądna kobieta - powiedziała nam o co w tej całej cukrzycy ciążowej chodzi, jak liczyć wymienniki węglowodanowe, na co zwracać uwagę, co możemy jeść... ułożyła wszystkie mamy wiadomości w odpowiednie komórki - a co najważniejsze - ustaliła normy zależne od mamy wagi i do mojego wieku ciążowego - już teraz wiemy ile kiedy powinniśmy jeść - i od razu widać rezultaty :)

Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam jak mama od tego czasu zrobiła się spokojna i szczęśliwa że wreszcie cukier nie przekraczał nam 130... ostatnimi dniami nie przekraczał nawet 100!!!!!!

No, żeby nie było tak różowo - Mama pomyślała że może trzustka już pracuje normalnie, że mamy tak niski cukier... więc wczoraj na kolację spróbowała zjeść dwie kromki białego pieczywa...
Zjadła z takim apetytem te kromeczki chlebka... że aż miło było popatrzeć! :)
Niestety - po godz cukier był wysoki... ale dzięki temu już wiemy że to nie trzustka się naprawiła tylko dieta daje rezultaty!!!! To też dobra wiadomość nie?

Przynajmniej na jakiś czas odstawiliśmy na dalszy plan insulinę - jeden kłopot mniej!!!!

Więc cieszymy się - a Wy po świętujcie razem z nami!

Dopisano w niedzielę dnia 29.03.2009 godz 22:40:

Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca.... mama zjadła kolację, zmierzyła cukier i aż podskoczyła ze strachu - 177.... znowu się zaczyna - ale po czym? Żadna z nas nie ma pojęcia :(