Dzień spełniania marzeń...

piątek, 21 maja 2010


Ogłaszamy 21 maja 2010... dniem spełniających się marzeń :)

Wczoraj rano, z sercem na ramieniu i zaciśniętym żołądkiem jechaliśmy z Julem do chirurga który miał wydać wyrok - albo po naszych smarowaniach uda się uniknąć zabiegu albo tniemy... Pojechaliśmy a ten miły pan obejrzał dokładnie i mówi "na moje nieszczęście a Wasze szczęście chyba uda się uniknąć cięcia!" nic więcej nie chciałam usłyszeć... jestem przeszczęśliwa i spokojna.... wreszcie będziemy mieli to z głowy - i to bez interwencji chirurga! :) Moje marzenie spełniło się jako pierwsze...

Później, koło południa dzwoni Michał i mówi - "Pan przywiózł, mamy tą kosiarę w domu!" i takim sposobem spełniło się kolejne marzenie... tym razem Julcia! Zamówiliśmy mu przez internet kosiarkę taką o jakiej marzył - jest jak prawdziwa, z przyciskiem i warczy jak prawdziwa... Synek jest zachwycony, jeździ nią non stop - nawet usypiał razem ze swoją nową kosiarą... :)


no i Tym ma taką samą - chłopaki umawiają się więc na wspólne koszenie u dziadka na działce... A jak na razie Julcio "kosi wykładzinę" w pokoju :)



Tylko marzenie Neli jeszcze nie do końca się spełniło - ale wczoraj dopiero się je zauważyło...!!!!

Ale nie martwcie się, Dzień dziecka będzie kolejnym dniem spełniania marzeń... :)


Basenowo nr3 :)

środa, 19 maja 2010

Dziś kolejna środa... a jak w każdą środę tak i dziś wybraliśmy się na basen... mimo iż ostatnio basen mamy na dworze to zdecydowaliśmy się pojechać na ten oddalony od miasta basen kryty do którego chodzimy co tydzień :)


Julian niestety musiał dziś opuścić lekcję, ale żeby mu to wynagrodzić Michał pojechał z nim na samochody i do sklepu na zakupy :)

My, dzięki uprzejmości wuja Pawła i cioci Madzi zabrałyśmy się z Nelą z nimi... weszliśmy do szatni, przebrałam Nelinkę, rozbieram się a mała zaczyna się krzywić - zrozumiała że idzie na basen, zrobiła duże oczka i zaczęła marudzić... na dworze znów było zimno więc i na basenie odczuwalna temp była niższa... Mimo wszystko ja szybko się przebrałam i poszłyśmy pod prysznic... i tutaj Nela przestała marudzić a zaczęła figlować :)
Już zapomniała i zimnie, o "strasznych" kafelkach, o tym że poprzedniego tygodnia tutaj jeszcze się krzywiła - dziś z zainteresowaniem łapała do rączek wodę spod prysznica :) Weszłyśmy do małego baseniku... a tutaj i konewki i zabawki.... Nela była jak w raju - biegała, piszczała, cieszyła się, rozrabiała na równi z Julcią :) widać że obu pannom basen się bardzo podoba!
Później pan Bartek zabrał nas na duży basen - tam mała pływała, ćwiczyła, machała nogami... czasami piła wodę hektolitrami bo mama się zapatrzyła :) uwierzcie mi - Nela była świetna i wcale nie było widać żadnego stracha! Mieliśmy dziś nurkować ale razem z panem instruktorem stwierdziliśmy że Nela jest za "stara" i może się wystraszyć... dlatego nurkowanie odłożyliśmy na później!

Super że wybraliśmy się na ten basen - widać od razu że mała raz dwa zaprzyjaźniła się z wodą!

Na koniec - znowu była zabawa w małym baseniku... i tu Nela postanowiła jednak zanurkować sama - fiknęła i nura pod wodę... trochę się zdziwiła jak cała buzia jej się zanurzyła, trochę pokasłała ale za chwilkę o tym zapomniała i do zabawek się dorwała!
Nie mogłyśmy obu Pannic wyciągnąć z tej wody - mimo iż obie były sine z zimna to na pytanie - "idziemy?" Julcia kręciła głową nieee! a Nela odwracała się i do zabawek uciekała :)

Dziękujemy Ciociu Madziu za ten basen... i za dzisiejszy wypad!

Ciągle pada...

wtorek, 18 maja 2010

My rodzice mamy tej wiosny już deszczu dość... moim dzieciom deszczu nigdy dość, one mają jedynie dosyć siedzenia w domu :)
Dzisiejszego dnia na chwilkę z za chmur wyjrzało słonko, gdy tylko to zauważyliśmy ruszyliśmy na podbój kałuż! Julian był wniebowzięty....biegał, chlapał, tupał.... popatrzcie zresztą sami :)



Nelinka na początku siedziała w wózku ale gdy zobaczyła co Julcio wyprawia natychmiast postanowiła do niego dołączyć...

Krzyczała, za Julianem piszczała aż mama wyjąć ją musiała... i po chwili obie biegałyśmy po naszym błocku w trampkach :)

Nela po zabawie w berka miała też wielką frajdę z rwania trawy i grzebania się w ziemi... najchętniej to by usiadła w tym bagnie i rękami pociapała - zupełnie nie rozumiała dlaczego mama jej tego zabraniała :)