Faworkujemy...

środa, 18 lutego 2009

Od godziny Mama mnie buja – ciągle słychać jak krząta się po kuchni i biega z kąta w kąt... Co się znowu tam dzieje? O rety – słychać jakieś dziwne odgłosy walenia... chyba się nie bijecie co?

Jeszcze nikt nie płacze – więc przypuszczam że wszystko jest w porządku... :)

O nie, Julo coś marudzi...płacze... Czyżby to on dostał lanie? Nie - Słychać jak Mama próbuje z nim rozmawiać... hym... coś go boli – Mama wspominała że rośnie mu kolejny ząb... ciekawe jak to jest jak ma się tyle zębów – ja sprawdzałam i jak narazie jeszcze nie mam żadnego a Julo już ma... i to dużo – ale jeszcze kilka mu brakuje i dlatego tak płacze... to musi bardzo boleć – biedny Brejdak! Mamo zrób mu coś, posmaruj tym żelem albo przyłóż coś zimnego... szkoda mi że on się tak męczy...
Wreszcie – dziękuję w swoim i Jula imieniu – żel zdziałał cuda, słychać Brejdaka jak się śmieje :)

Ale dlaczego znowu zaczęło się to walenie? Robimy kotlety na obiad? Potrzebujemy ich aż tyle?...

Hehe przyszedł Tato i się śmieje że już w pracy mówią że obrabiamy z Mamą całego świniaka że tyle czasu się tłuczemy! :)

Nie nie nie - ja już wiem – to nie kotlety – Mama mi mówiła przed chwilą, że robimy FAWORKI.... to są ciasteczka z okazji tłustego czwartku! Jak ktoś ma wszystkiego dość to może sobie je zrobić – będzie miał okazję się wyżyć... bo to ciasto trzeba porządnie zlać wałkiem :) Mama wie co robi!!! A ile ona ma siły :)
Muszę zapamiętać żeby jej lepiej nie podskakiwać...

Mniam... nie mogę się doczekać kiedy spróbujemy takiego faworka – muszą być pyszne... pachną cudnie!!!!

Pychaaaaa.......pycha... pycha..!!!

Dobrze że tłusty czwartek już jutro – bo dziś podjadłyśmy tylko kilka sztuk... Mama mówi że jutro będziemy mogły je jeść bez wyrzutów sumienia ...

No tak, ja znów muszę zapytać bo nie rozumiem - Mamo a gdzie się to sumienie dziś wyrzuca? I co to takiego?... bo ja nic nie wyrzucam – wszystko zjadam do ostatniej resztki i mi to bardzo smakuje!

Kopnę Cię żebyś wiedziała jakie to pyszne... koppp.... ups – przepraszam że było tak mocno ale to te faworki dały mi tyle siły!!! Wyobraźcie sobie co się będzie działo jutro... :)

Smacznego!!!!

Zaczynam ćwiczenia mojego mówienia... !!!!

Znowu jakoś ciemno się zrobiło w moim mieszkanku... Mamusiu zgasiłaś to światło? Chociaż nie.... Ty nie mogłaś tego zrobić bo sama mówisz ciągle że tęsknisz za słonkiem i wiosną :) A co to jest ta wiosna Mamo?

Nie dość że u mnie jest dość ciemno to jeszcze robi się coraz ciaśniej... więc proszę - nie dziwcie się że się tak rozpycham - muszę łokciami i nóżkami powiększać swoje mieszkanko bo inaczej musiałabym już się przeprowadzić... a ja jeszcze nie chcę - za dobrze mi tu :) poczekam jeszcze parę miesięcy - jak na zewnątrz będzie cieplej i jaśniej... Tak, wtedy pomyślę o zmianie mieszkania na coś większego i przestrzenniejszego!

Hym... Tylko się tak zastanawiam - jak mam ćwiczyć w takich warunkach? przecież ledwo mogę ruszyć nogą czy reką... muszę chyba zacząć ćwiczyć jakieś inne partie mojego ciała - może powinnam więcej ćwiczyć usta - żeby szybko nauczyć się rozmawiać w tym "Waszym" języku... Mamo - opowiesz mi jak to robić? Jak mam je układać, co robić z językiem żeby go sobie nie połamać? :)

Ammmmm, ammmmmmm, ammmmm..... tak jest dobrze?

O - co to było takiego słodkiego? Niechcący odkryłam że usta służą też do przełykania - nie tylko do mówienia....Niby wcześniej już łykałam różne smaki ale teraz jestem świadoma tego że robię to właśnie ustami :) Jake to życie jest interesujące... ciekawe co jeszcze dziś odkryję? :)