Myjnia...

czwartek, 6 stycznia 2011

Oby rozpocząć na dobre Noworoczne postanowienia dzisiaj chcieliśmy wcześniej uśpić dzieciaki - już o 19 zrobiliśmy kąpiele, później zjedliśmy kolację, na koniec miało być czytanie książeczki i oglądanie bajki, jednak Julowi Tato obiecał że po kolacji przeliczą Jula oszczędności z jego skarbonki... Julian nie darował więc i zaraz po kolacji pobiegł do pokoju i razem z Tatusiem otworzył uroczyście swoją biedronkę po czym wysypali pieniążki do liczenia...

Jak każdy wie, pieniążki bywają brudne - Michał postanowił zrobić eksperyment i pokazać synowi jak pieniążki mogą być czyściutkie...
Na talerzyk wycisnęliśmy sok z połowy cytryny po czym chłopaki robili kąpiele monetom... po kolei wkładali pieniążki, które chwilę leżakowały sobie w soku po czym Julo je wyciągał, oglądał i wycierał jeśli były dostatecznie czyste :)



Podeszłam i pytam synia- co robicie?
A Julian mi na to "Myjnię mamo!" :)
Popatrz tylko jakie czyste wychodzą z niej pieniążki...



Julian miał niezłą zabawę - wyszorował wszystkie swoje oszczędności po czym starannie włożył je spowrotem do swojej skarbonki...



Zabawa była naprawdę przednia, ale nasze plany na wcześniejsze usypianie już nie wyszły tak idealnie jak założyliśmy... :) ale czyż nie warto czasami wieczorami "nasz czas" poświęcić na tak beztroską zabawę z dziećmi? :)

Zostaje nam i tak wieczór tylko dla nas...
uciekam więc do męża :)

Noworoczny "Coś"

wtorek, 4 stycznia 2011

Kasia zmobilizowała mnie dziś do przemyśleń nad moim Noworocznymi postanowieniami... mając chwilkę ciszy i spokoju gdy Nela spała -usiadłam i zaczęłam się zastanawiać - co właściwie jest na tyle ważne by zajęło miejsce kolejnego "Cosia"?


Jest kilka rzeczy, które chciałabym zmienić, które chciałabym w tym roku zrobić... ale którym z nich przypisać jaką ważność... które wypełniać jako pierwsze, z którymi można poczekać...

Zacznę więc od najprzyjemniejszego Cosia - najprzyjemniejszego dla mnie i dla mojego Mężowego... -bowiem polegać on będzie na tym, byśmy razem zorganizowali sobie więcej wolnego czasu - takiego tylko dla siebie... żeby mieć czas na wypicie lampki wina przy świecach, obejrzenie filmu, porozmawianie, poprzytulanie... tak po prostu - byśmy mieli czas pobyć ze sobą... A zrobić to możemy jedynie wieczorem, gdy dzieci śpią - więc ten pierwszy Coś ciągnie za sobą kolejnego - nauczyć dzieci kłaść się troszkę wcześniej spać, by wiedziały że wieczory są dla Rodziców, żeby mogli pobyć razem w ciszy i spokoju... :)

Kolejnym zadaniem na ten rok jest zabranie się za siebie... muszę znaleźć trochę czasu na swoje potrzeby - na wyjście do kosmetyczki, do lekarza, na plotki z dziewczynami przy kawie - i od tego chyba zaczniemy... w piątek umawiam się więc na pyszną kawusię i ciacho!!! Tylko w babskim doborowym towarzystwie :)

I jeszcze jedno ważne zadanie, może nawet najważniejsze... - muszę tak zaplanować sobie dnie bym mogła więcej czasu poświęcać Mężowemu przy realizacji naszych marzeń...
Kroczek do kroczku, obyśmy razem szli do przodu... obyśmy mieli ten wiatr w skrzydłach, który będzie pchał nas do samorealizacji i spełnienia!

I byśmy byli z tym wszystkim razem... jako Mąż i Żona, Matka i Ojciec, bez względu na konsekwencje - zawsze razem... :)

Pożegnanie Starego, przywitanie Nowego....

niedziela, 2 stycznia 2011


Nadszedł wielkimi krokami Nowy Rok... wygonił ten stary z wielkiego fotela i rozsiadł się na dobre... a cóż to dla nas oznacza?
...Kolejną zmarszczę na czole.... kolejną cyferkę w wieku... kolejny Rok który przemknie nam między palcami... :)

Aby starym zwyczjaem pożegnać ten Stary rok i przywitać ten Nowy 2011 mieliśmy plany iść do Bugi na Baby -Sylwestra a później do cioci Madzi na imprezkę w gronie najbliższych przyjaciół...

Jednak, jak zawsze jak czegoś mocno chcemy złośliwy los próbuje pokrzyżować nam plany... jedynym sposobem jakim mogło mu się to udać to choroba dlatego tak właśnie nas przyatakował... noc przed Sylwestrem dzieciaki szalały do 23, po czym na siłę poszły do łóżka. Julcio po godzinie spania zaczął się wiercić, kręcić, później odkasływać - wiedzieliśmy już że coś go zaczyna brać... do rana już wszystko było wiadomo - nos zatkany, oczy zaropiałe, kaszel... nie ma wyjścia - potrzebny nam będzie lekarz... całe szczęście że mamy tak wspaniałego dr na którego możemy liczyć prawie w każdej sytuacji...
Pan dr przyjechał, zbadał i stwierdził że to bakteria zaatakowała Julowi nos i przez kanaliki łzowe ropa zaczęła się przedostawać na zewnątrz... dał leki, życzył zdrówka i pojechał.
A my zostaliśmy w piżamach w domu by przywitać ten Nowy Rok...
Zakupiliśmy szampana, peruki, trąbki, zrobiliśmy mini pizzę, drinki, kanapeczki z łososiem, paluszki, chipsy... mieliśmy wszystko to co było nam potrzebne do dobrej imprezki... :)
zostało nam tylko jeszcze zrobić Julowi inhalację - bidulek o 19 usnął przy inhalowaniu... i przespał tak do rana, nic go fajerwerki nie obchodziły, nic go krzyki i huki nie ruszyły... spał jak zabity! Stwierdziliśmy że nie będziemy go budzić - dzieci przecież przez sen zdrowieją... a jemu teraz zdrówka i snu było potrzeba najbardziej...

Za to Nelinka dotrzymała nam towarzystwa do samego Sylwestra...


Trochę się pobawiliśmy,


trochę potańcowała, trochę bajek pooglądała...trochę nawet poimprezowała :)


Mała przysnęła dosłownie z pół godziny przed 24 ale na fajerwerki obudziła się, i z wielkim przejęciem oglądała z nami Nowy Rok przez okno... ależ spodobały jej się strzały, ależ była przejęta - ciągle pokazywala paluszkiem przed siebie i wołała "mam mam" (miało być bam bam)
ciekawe jak długo będzie o tym pamiętała... :)

Wiem jedno - za rok musimy dotrwać wszyscy do 24:00 by Julian mógł pójść z Michałem w tłum puścić kilka petard w powietrze a my z Nelą będziemy obserwować całe widowisko stojąc z boku i podziwiając te piękne widoki rozbłyskujących petard które przypomną nam że kolejny rok już za nami... :)

Korzystając z okazji, chciałabym podziękować Wam Kochani że jesteście tu z nami!!!

Nadchodzący Nowy Rok to nie tylko okres radości, ale również zadumy nad tym, co minęło i nad tym, co nas czeka. Na ten Nowy 2011 rok chciałabym życzyć Wam i Waszym Rodzinom dużo optymizmu i wiary w pogodne jutro! no i wszystkiego najlepsiejszego! :)