Idą święta idą święta... tylko które, skoro za oknem nadal sypie śnieg....

czwartek, 11 marca 2010

Święta coraz bliżej, i to wcale nie mają być święta Bożego Narodzenia... idzie wiosna, choć za oknem znowu sypie śnieg... Żeby przywołać wiosnę, słonko i ciepłe wiosenne powietrze postanowiliśmy pomyśleć już dziś o dekoracjach i święconkach do koszyka... wstaliśmy więc z Julciem i jak tylko Nelinka usnęła zabraliśmy się za robienie masy solnej.
Mąka, woda, sól, troszkę oliwy i wygniatamy....
Jak ciasto będzie już gładkie to możemy zabierać się do pracy... My tak właśnie zrobiliśmy :)

Julcio rozgniatał ciasto, robił przez przeciskarkę do czosnku "włosy" dla baranków, robił wałeczki, prawdziwym nożem wycinał różne kształty :) tylko kulki mu nie wychodziły bo za bardzo zgniatał ciasto i się denerwował że "się zgnietła i popsuła"


I tak się bawiliśmy próbując stworzyć jakieś postaci podobne do baranków i kurczaczków :)

Pokażę Wam mojego ulubieńca...

Kurczak a'la Julian!
czyż nie jest słodki?
Ja się w nim zakochałam... i wiecie co - jak tylko spojrzę za okno i łapie mnie depresja zimowa to od razu spoglądam na mojego kurczaka i mi się buzia sama uśmiecha a na sercu robi się ciepło i wiosennie....

Kulki...

Chcąc urozmaicić Julciowi dzień codzienny zaproponowałam Ani żebyśmy pojechały z dzieciakami na kulki. Nelinka wydała nam się za mała - została więc z Babcią Ewcią w domu a ja zabrałam Juliana i taksówą pojechaliśmy na plac zabaw...

Już na miejscu Julcio pogadał z panem który wpuszcza dzieci na salę - Julian opowiedział mu dokładnie i z najmniejszymi szczegółami dlaczego nie wchodzimy, na kogo czekamy i jakim samochodem oni przyjadą :)

Po 5 min biegania i oglądania windy z każdej strony (winda to dla Juliana ostatnio mega ciekawe urządzenie), wciskania przycisku ściągającego windę na górę otworzyły się drzwi i Julowi ukazał się Tymek z Zuzią... ach jakie było szczęście na twarzach dzieciaków, od razu wspólnie ruszyli w kierunku placu zabaw!
Rozbieranie, ściąganie bucików i ... w którą stronę teraz ruszać?

Najpierw uwagę Juliana zwróciły samochody...




później chłopaki zajęli się budowaniem... najbardziej rozchwytywane były wielkie plastikowe klocki z których można było nawet zbudować dom! :)


Fajne były tez plastikowe domki które miały nawet otwierane okna i dzwonki u drzwi... (co najbardziej w nich podobało się Julowi)


była też ciuchcia która jeździła po naciśnięciu guzika...

Dzieciaki rozrabiaki! jedyne zdjęcie gdzie udało mi się złapać całą trójkę :)
Niestety nie mamy zdjęcia z samego basenu kulkowego... a tam dzieciaki też rozrabiały i pływały nie mówiąc już o zjeżdżaniu ze zjeżdżalni prosto w sam basen kulkowy :)

Zabawa była boska, Julian jest zachwycony i ciągle mnie pogania abym dzwoniła do Ani umówić Tymta na kulki! :)

Dzień Kobiet, dzień Kobiet... niech każdy się dowie... :)

poniedziałek, 8 marca 2010

Dzień Kobiet, dzień Kobiet... niech każdy się dowie że dzisiaj święto dziewczynek...

chyba każdy z Was zna tą piosenkę... mi ona bardzo miło się kojarzy z latami szkolnymi kiedy to chłopcy biegali za nami z pięknymi kwiatkami a my młode damy dumnie wolnym krokiem wracałyśmy z nimi do domu główną ulicą aby każdy przechodzeń mógł je zobaczyć... ach... jak miło wspomnieć te czasy...

Z samego rana ponuciłam sobie ją uśmiechając się do siebie pod prysznicem...
Później, mimo tego iż rano ją śpiewałam to o dzisiejszym dniu zapomniałam... pan w urzędzie mnie zaskoczył jak kazał podpisać mi się czytelnie na pokwitowaniu wraz z datą, a ja zapytałam "a który dziś mamy" a pan z wielkim wyrzutem podniesionym wyraźnie tonem mówi: "żartuje Pani... nie wie Pani który dziś jest... (po chwili dodaje) Wszystkiego najlepszego!" dopiero załapałam o co mu chodzi :) i z uśmiechem na twarzy dodałam "dzięki Panu dziś już nie zapomnę który dziś już mamy..."

Miły początek dnia... wracam do domu a w gościnnym cały stół pełen pięknych kwiatów, moich ukochanych tulipanów... przy 2 wazonach katreczki z życzeniami...nie mogłam uwierzyć własnym oczom... Taka niespodzianka! tak tak - to Michaś zamówił dla nas kwiaty kurierem...

Później odwiedził nas wujcio Tomcio, również z pięknymi tulipankami.... i dziadek Marcin przywiózł cały bukiet wspaniałych herbacianych róż... do tej chwili nie mogę oderwać wzroku od tych wspaniałych kwiatów... nie mieszczą się już nam na stole! :)

Jakie to miłe uczucie że ktoś o nas pamięta... dodatkowo telefony dziadka Marka, wuja Tomcia, cioci Danci czy życzenia od Kuby - którego już tyle czasu nie widziałam... Dziękujemy Wam wszystkim za to że w dzisiejszym dniu pozwoliliście poczuć się nam tak wyjątkowo....
dziękujemy, że dzięki Wam wróciły te piękne wspomnienia... dziękujemy!...

I jeszcze jedno -Wszystkiego najlepszego Kobiety! Niech każdy dzień w roku będzie dla nas wszystkich tak wspaniały jak ten dzisiejszy...niech nasi mężczyźni na co dzień nas tak rozpieszczają i wciąż pokazują jak bardzo nas kochają :)


W kinie...

niedziela, 7 marca 2010

Niedziela rano, Michał zbiera swoje manatki, ja szybko szykuję Julcia bo przecież idziemy do kina! Julcio jeszcze nie bardzo wie o co chodzi... tylko z opowiadań ma wyobrażenie że będzie tam duży telewizor...

Nelinka jest jeszcze za mała, zostaje więc z ciocią Olą i dziadkiem Marcinem w domu.

Wybieramy się na Alvin i wiewiórki 2 - Ponoć fajna bajka...
Przed wejściem do sali Julian siam kupuje dla nas pepsi i popkoln... siam daje pani pieniążki i dumnie odbiera pożywienie :)

Wchodzimy do sali - Julian znowu siam pokazuje bilety, wchodzi po schodach i rozgląda się z zaciekawnieniem po całej sali - gdzie ten telewizol o którym opowiadała mu mama... nigdzie go nie widać. Światło jeszcze się świeci, zasiadamy w swoich fotelikach... ja dopiero teraz zaczynam żałować że nie wzięłam aparatu...tak chciałabym uwiecznić jego minę... ale - mam przecież komórkę!

Pstrykamy pamiątkową fotkę... tak na szybko póki jeszcze coś widać i bajka się nie zaczęła...
Julian ucieszony - wreszcie dostał wielki kubek pepsi... :)
A mama - jeszcze bardziej ucieszona - ma pudło słonego pysznego popcornu! :)
Światło gaśnie... włączają się światełka na stopniach od schodów - Julian jest w wielkim szoku... otwiera wielkie oczy i patrzy jak włączają telewizor... cały czas zaciskając kubas pepsi w rączce :)

Po chwili mały rozluźnia się i zaczyna gadać, opowiadać jak wielki, wielki jest ten telewizol gestykulując przy tym niesamowicie... :)

Bajka była naprawdę fajna, wiewiórki śpiewały, tańczyły a Julcio razem z nimi... :)
Polecamy - jeśli macie takiego bajkowego fana- Juliana zabierzcie go do kina - wrażenia niezapomniane!

Ddoam tylko że dziś rano Julian obudził się i mówi "mama, chcem do kina..." więc chyba i jemu wyprawa się podobała skoro chce tam wracać... :)