Pożegnanie Starego, przywitanie Nowego....

niedziela, 2 stycznia 2011


Nadszedł wielkimi krokami Nowy Rok... wygonił ten stary z wielkiego fotela i rozsiadł się na dobre... a cóż to dla nas oznacza?
...Kolejną zmarszczę na czole.... kolejną cyferkę w wieku... kolejny Rok który przemknie nam między palcami... :)

Aby starym zwyczjaem pożegnać ten Stary rok i przywitać ten Nowy 2011 mieliśmy plany iść do Bugi na Baby -Sylwestra a później do cioci Madzi na imprezkę w gronie najbliższych przyjaciół...

Jednak, jak zawsze jak czegoś mocno chcemy złośliwy los próbuje pokrzyżować nam plany... jedynym sposobem jakim mogło mu się to udać to choroba dlatego tak właśnie nas przyatakował... noc przed Sylwestrem dzieciaki szalały do 23, po czym na siłę poszły do łóżka. Julcio po godzinie spania zaczął się wiercić, kręcić, później odkasływać - wiedzieliśmy już że coś go zaczyna brać... do rana już wszystko było wiadomo - nos zatkany, oczy zaropiałe, kaszel... nie ma wyjścia - potrzebny nam będzie lekarz... całe szczęście że mamy tak wspaniałego dr na którego możemy liczyć prawie w każdej sytuacji...
Pan dr przyjechał, zbadał i stwierdził że to bakteria zaatakowała Julowi nos i przez kanaliki łzowe ropa zaczęła się przedostawać na zewnątrz... dał leki, życzył zdrówka i pojechał.
A my zostaliśmy w piżamach w domu by przywitać ten Nowy Rok...
Zakupiliśmy szampana, peruki, trąbki, zrobiliśmy mini pizzę, drinki, kanapeczki z łososiem, paluszki, chipsy... mieliśmy wszystko to co było nam potrzebne do dobrej imprezki... :)
zostało nam tylko jeszcze zrobić Julowi inhalację - bidulek o 19 usnął przy inhalowaniu... i przespał tak do rana, nic go fajerwerki nie obchodziły, nic go krzyki i huki nie ruszyły... spał jak zabity! Stwierdziliśmy że nie będziemy go budzić - dzieci przecież przez sen zdrowieją... a jemu teraz zdrówka i snu było potrzeba najbardziej...

Za to Nelinka dotrzymała nam towarzystwa do samego Sylwestra...


Trochę się pobawiliśmy,


trochę potańcowała, trochę bajek pooglądała...trochę nawet poimprezowała :)


Mała przysnęła dosłownie z pół godziny przed 24 ale na fajerwerki obudziła się, i z wielkim przejęciem oglądała z nami Nowy Rok przez okno... ależ spodobały jej się strzały, ależ była przejęta - ciągle pokazywala paluszkiem przed siebie i wołała "mam mam" (miało być bam bam)
ciekawe jak długo będzie o tym pamiętała... :)

Wiem jedno - za rok musimy dotrwać wszyscy do 24:00 by Julian mógł pójść z Michałem w tłum puścić kilka petard w powietrze a my z Nelą będziemy obserwować całe widowisko stojąc z boku i podziwiając te piękne widoki rozbłyskujących petard które przypomną nam że kolejny rok już za nami... :)

Korzystając z okazji, chciałabym podziękować Wam Kochani że jesteście tu z nami!!!

Nadchodzący Nowy Rok to nie tylko okres radości, ale również zadumy nad tym, co minęło i nad tym, co nas czeka. Na ten Nowy 2011 rok chciałabym życzyć Wam i Waszym Rodzinom dużo optymizmu i wiary w pogodne jutro! no i wszystkiego najlepsiejszego! :)

2 komentarze:

Magda pisze...

Madzia my Wam również na ten Nowy Rok życzymy wszelkiej pomyślności i spełnienia marzeń...

Szkoda że los pokrzyżował nam plany...ale to nic odbijemy sobie jeszcze tą imprezkę;))wszyscy razem....

A dla Juleczka dużo zdróweczka!!!!

McDucha pisze...

Dziękujemy Madzieńka... :)

Julcio już ma się dobrze, dziś był nawet w przedszkolu - sam wstał rano i szybko kazał włączać bajkę bo musi ją obejrzeć a przecież do przedszkola trzeba jechać...
Obejrzał i pojechał jak na skrzydłach -tak chciał pobawić się z kolegami :)
Pzy odbieraniu ponoć Pani Asia go pochwaliła, że dziś Julcio był wyjątkowo grzeczny... :)