zabawianie w chorowanie...

czwartek, 30 września 2010


Moje dzieciaki szaleją! Jeśli tylko są obydwoje w domu to od razu jest krzyk, zabawa, śmiech, płacz... a czasami nawet wszystko na raz.
Dziś, patrząc na to że Julcio się rozchorował i nie poszedł do przedszkola postanowiłam zrobić coś co zajmie choć na chwilkę moich małych rozrabiaków...

W szufladzie znalazłam dwa duże papierowe talerzyki, przypomniało mi się że gdzieś widziałam takie super maski zrobione właśnie z talerzyków jednorazowych (chyba u cioci Kasi na blogu) postanowiłam że i my zrobimy własne maski...

Najpierw przygotowałam wstępną wersję obu masek (białe zdjęcia) - ołówkiem namalowałam co gdzie będzie, później wycięłam dziurki na oczy, wycięłam odpowiednie kształty które mieliśmy na końcu przykleić...
...i tu zaczęła się rola dzieciaków...
z wielką radością obydwoje przystąpili do ozdabiania farbami swoich masek...
popatrzcie jacy byli zaaferowani i skupieni... :)
Po malowaniu maski schły i schły... a gdy wreszcie wyschły Julian zabrał się za przyklejanie...
żeby mu było łatwiej położyłam mu odpowiednie elementy na miejscu gdzie powinny się znaleźć - on brał jeden kawałeczek po drugim, paluszkiem nakładał klej, rozsmarowywał i przyklejał na odpowiednie miejsce...
I takim sposobem zrobiliśmy własne maski...
A oto efekt prawie końcowy -Maska Julcia - tygrysek...
i Nelinki - lew...

Później zrobiliśmy dziurki i przewlekliśmy gumkę żeby maskę można było zaczepić na głowie :)
Efekt na głowie pokażę Wam później - jak uda mi się złapać to na zdjęciu :)

0 komentarze: