Sagę rodziną czas zacząć... :)

środa, 26 sierpnia 2009

Witajcie, Nelka po przyjściu na świat ma tyle interesujących rzeczy do zobaczenia i nauczenia że ma coraz mniej czasu bo tutaj zaglądać :) - korzystając więc z okazji ja - czyli Magda - mama dwójki małych urwisów postanowiłam popisać tutaj "ku pamięci" trochę o naszym życiu... Mam nadzieję że Nela nie będzie mi miała za złe :)


Tak wyglądają moje urwisy - Nelka mając niespełna dwa miesiące i Juleczek z prawie dwoma latkami na koncie :)
Odkąd urodziła się Nelka nasze życie nabrało podwójnego tempa - czasami budzę się rano, a raczej dzieciaki budzą mnie rano i zanim zdążę się na dobre rozkręcić to kąpiemy maluchy i kładziemy je spać... ucieka nam dzień za dniem niesamowicie...
U
siadłam ostatnio wieczorkiem i tak pomyślałam że ten okres już nigdy nie wróci, że dzieciaki tak szybko rosną a ja nie mam czasu nawet nacieszyć się tymi chwilami kiedy mam takich kochanych malutkich urwisków jeszcze tak zależnych od nas... i dlatego właśnie postanowiłam popisać troszkę naszego życia dla samej siebie - by choć tutaj zatrzymać na chwilkę czas... by mieć coś co kiedyś przywoła do mnie ten posmak rodzicielstwa, ten czas nieprzespanych nocy i rozkrzyczanych czasami dni :)

No dobrze - ale od czego zacząć... jak opisać ten bieg, miłość, śmiech, płacz, krzyk, dziecięcą radość, usmiech... jak opisać nasze życie skoro ono każdego dnia nawet dla nas samych jest nadal nieodkrytą kartą... w każdej chwili zauważam nowe rzeczy, nowe fakty, mam nowe przemyslenia nawet do tych chwil które już bezpowtornie minęły...

Może zacznę więc od dnia dzisiejszego - od tej chwili którą jeszcze mogę "złapać" i przelać teraz na ten biały ekran :)

Siedzę sobie z herbatką w ręku, mąż baluje z kolegami, dzieciaki śpią - ach jak dobrze posiedzieć w ciszy.... dzisiejszy dzień był strasznie hałaśliwy - Nelka nie mogła spać bo Julian ją ciągle budził, Julek nie mógł usnąć bo Nelka płakała... i tak w kółko :) do tego dodajcie sobie 30 stopniowe upały i mieszkanko na poddaszu 4 piętra w bloku... uffff to było nie do wytrzymania, w pewnej chwili miałam tak dość krzyków i płaczu dzieciaków że miałam ochotę wstać tak jak siedziałam i wyjść...tak po prostu wyjść i pójść przed siebie by odpocząć...

Udało mi się okiełznać dzieciaki dzięki wspaniałemu wynalazkowi jakim okazał się nasz wózek kupiony specjalnie dla naszej dwójki :) Zobaczcie sami - czyż nie wyglądają słodko?


Całe szczęście że takie dni nie zdarzają się często... całe szczęście że ostatnimi czasy urlopowalismy u ciotki Ani w domku podczas jej nieobecności :) no i całe szczęście że na najbliższe dni podczas zapowiedzianych upałów mamy zaproszenie do domku nad Wytycznem :) tam nie będzie tak gorąco... :)

1 komentarze:

gojda pisze...

Madzia,wspaniale dzieciaki!!!
;)
ja jestem w nich zakochana
buziii