Szpitalne wieści...

niedziela, 26 kwietnia 2009

Witajcie, Tato zrobił nam internet w szpitalu więc możemy się z Wami skontaktować... Tęskniłyśmy z Mamą... szczególnie za Julciem, za Tatą i jego przytuleniem, za domkiem... ale powiem Wam że i za Wami też... :)

Brejdak jest ponoć bardzo dzielny - cały dzień pięknie bawi się u Babci Ewci ale jak tylko zobaczy Tatę to wskakuje od niego na ręce i chce jechać do domu... a w domu podobno chodzi po pokojach i szuka Mamy... i zdziwiony mówi do Taty "Mamy nie ma.." Jak mama to usłyszała przez telefon to aż się popłakała...

Ale cóż - takie jest życie... musimy to jakoś przetrwać...musimy być silni i dzielni!!!!!

W szpitalu dają mamie kroplówki z nospy, dostaje luteinę i zastrzyk z kaprogestu - na podtrzymanie ciąży... Pan doktor postanowił "uspokoić nam macice" :) i chyba mu się to udaje - bo mamy codziennie robione badanie ktg - na początku w czawartek i piątek było widać na nim skurcze a od soboty Mama ma spokój - skurczybyków zarejestrowanych brak!!!!
W poniedziałek mają znowu mnie podglądać na usg - zobaczymy co się dzieje z szyjką - jeśli mamie się nie skraca to może nas wypuszczą... z nakazem leżenia do porodu.... Ale nuda!

Mówię Wam, jak się tak leży cały dzień to można zwariować z nudy... na niczym nie można się skupić, nic nie można robić... boli cały "tyłek" do leżenia raz na jednym raz na drugim boku.... bleee okropność - ale jak trzeba to trzeba!

Obiecałyśmy sobie z Mamą że będziemy uważać na siebie nawzajem i jeszcze przeczekamy troszkę - żebym ja miała czas podrosnąć - na ostatnim usg byłam jeszcze malusia - ważyłam zaledwie 1550gram... Ale wiecie - z dnia na dzień jem więcej więc rosnę jak na drożdżach - każdego dnia mam większe szanse więc cieszę się każdym dniem spędzonym w brzuszku Mamy... obyśmy tak pomieszkały jeszcze troszkę... mi tu ciasnawo ale dobrze - ciepło, miło, pożywnie... czego więcej chcieć... :)

0 komentarze: