Kierowca rajdowca...

wtorek, 21 grudnia 2010

20 grudnia po południu sprawdziłam sobie status wydawania ważnego dla mnie dokumentu... patrzę i nie wierzę - prawko jest do odbioru!!! Miałam ochotę założyć kurtkę i od ręki jechać po nie... jednak było już za późno, własnie zamykali urząd... :)


21 grudnia dnia byliśmy umówieni z ciotką Madzią do bugi na kulki i samochody... po pogaduszkach ciocia była tak miła i podrzuciła mnie do urzędu... i wiecie co... mam - odebrałam! ta dam... Teraz już mogę uwierzyć... zdałam i mogę zasiadać za kółko naszego samochodu... :)
Jupi... dopiero teraz mogę się tak naprawdę cieszyć że zdałam...

Przyjechaliśmy do domu a mój mały kierowca ciągle wyciągał mój dokument, oglądał go i nie chciał oddać bo on jest mu potrzebny - bałam się żeby mi go nie zgubił - postanowiłam wydrukować mu jego własne prawo jazdy... z jego zdjęciem, takie samo jak mamy! zabraliśmy się więc za drukowanie i laminowanie... i takim sposobem dnia 21 grudnia mój synio otrzymał jego pierwsze prawko... mając 3 i pół roku... i nie dosięgając nogami do pedału hamulca w dużym samochodzie... :)

Mam prawo jazdy w portfelu, teraz czekał mnie więc kolejny egzamin... następnego dnia mieliśmy jechać do mamy... całą noc opracowywałam sobie w myślach trasę, jak pojadę (mimo iż znam ją na pamięć)... Bo przecież ja pojadę... już mogłam więc nie było na co czekać! :)

Trochę się stresowałam, byłam odpowiedzialna za całą rodzinę... ale ciekawość i chęć jazdy była silniejsza... Rano zajęłam więc fotel kierowcy, ustawiłam lusterka, wygodnie usiadłam i... pojechałam. Tylko Michał mi trasę zmienił - wyjeżdżając usłyszałam "zapomniałem ci powiedzieć, musimy jeszcze podjechać do drukarni..." czyli czekała mnie przeprawa przez całe miasto!

I wiecie co - dałam radę :)

Dojechałam do celu, Michał nawet nic nie krzyczał... był trochę wystraszony i nogi pewnie go bolały - od wciskania "swojego wyimaginowanego pedału hamulca" :) ale nie przyznał się do tego... był dzielny i opanowany...

Od tamtej pory, jak tylko pogoda nam sprzyja to ja jestem kierowcą rodzinnym... Julciowi się to nawet spodobało - jak Michał zasiadł za kierownicę to Julo od razu krzyczał "tato teraz mama jeździ!" :)
... czasami Julcio w trakcie jazdy woła- "mamo ładnie jedziesz, ładnie..." Kochany synek, wie jak mamę dowartościować i dodać jej otuchy... :)

1 komentarze:

Magda pisze...

Madziunia BRAWO!!!!!!
Dzielny kierowca z Ciebie....!!!
Czekam kiedy mnie przewieziesz...;)))
A Julek jest słodziutki w tych swoich komentarzach...super!!!!